Język opisuje i tworzy

Czy tytuł tego wpisu nie jest zbyt animistyczny? Może „język” nie może niczego opisywać, ponieważ nie jest istotą żywą? Może powinno być „Odzwierciedlająca rzeczywistość i twórcza funkcja języka”? To znów zbyt drętwo i uczenie…

A właśnie miało być o języku i o tym, że nie tylko opisuje rzeczywistość, ale i ją tworzy. Tzn., zgodnie z powyższymi rozterkami, to my przy pomocy języka nie tylko opisujemy, ale i tworzymy rzeczywistość. Z psychoterapeutycznego punktu widzenia to ważne, ponieważ zwłaszcza nasycone emocjonalnie słowa mają szczególne znaczenie i zaczynają żyć własnym życiem.

Przykład z życia społecznego – cytat z rozmowy Joanny Cieśli z dr hab. Katarzyną Kłosińską z POLITYKI (3145):

dr hab. Katarzyna Kłosińska o zmianie znaczenia słów

dr hab. Katarzyna Kłosińska o zmianie znaczenia słów

Ramką zaznaczyłem fragment szczególnie dla mnie ciekawy. Zdecydowałem się umieścić we wpisie tę część tekstu, ponieważ jest to ilustracja faktu, że silne emocje można „schować” w słowach. Dziś wystarczy powiedzieć „uchodźca”, żeby te silne uczucia wzbudzić. Dla jednych hasło stanowić będzie uzasadniony powód do złości na samych uchodźców, dla innych – na tych, którzy złoszczą się i odwracają od uchodźców. Co ciekawe, także obojętność wobec tego pojęcia nie jest neutralna – jest zbyt bliska zobojętnieniu i niewrażliwości.

To wymiar społeczno-polityczny. A psychoterapeutyczny? Tak jak w makroskali w mediach używa się słów tak, by spolaryzować, ujednoznacznić, spłaszczyć, podobnie w mikroskali rodziny, związku, relacji rodziców i dzieci pojawiają się słowa, które utrudniają myślenie, a zamykają nas w klatce pojęć i zbyt ciasnych definicji. Czasem zastanawiam się na przykład nad terminem „DDA”. Jest to skrót od dorosłe dziecko alkoholika. Ale często przytacza się je w formie: „Jestem DDA.”, w skrócie, jako istotną identyfikację. A przecież to tak wiele może znaczyć, więc wypowiedziane samo, bez rozwinięcia, znaczy niewiele. W przypadku wielu osób zaczyna jednak żyć własnym życiem, tj. stanowi zarazem wyjaśnienie, usprawiedliwienie wszelkich zachowań, jak i ogranicza i determinuje dostępne zachowania. Bo skoro „Jestem DDA” znaczy „Zasługuję na współczucie i szczególne traktowanie.”, to jeśli w którymś momencie postanawiam radzić sobie sam, rezygnuję z wyjątkowych warunków oferowanych przez innych, to mogę ryzykować utratą części tożsamości. Czy skoro staję się samowystarczalny i nie obwiniam rodziców o swoje życie, to znaczy, że przestaję być sobą?

To tylko takie uwagi przy lekturze POLITYKI.

Michał Czernuszczyk

Michał Czernuszczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *