Dlaczego w rodzinie wciąż robimy to samo, choć nam się to nie podoba i prowadzi do kiepskich rezultatów, czyli o mechanizmie podtrzymującym bieżący stan

Znalazłem przejrzysty i zwięzły opis mechanizmu homeostazy:

„…w początkowym okresie rozwoju systemowej terapii rodzin tak istotne stało się pojęcie homeostazy jako podstawowego mechanizmu samoregulacji w systemach (…). Pierwotnie mechanizm homeostazy został opisany na gruncie fizjologii, gdzie odnosił się do utrzymania we względnej równowadze pewnych parametrów fizjologicznych, jak np. stałej temperatury ciała niezależnie od temperatury otoczenia. Analogiczny mechanizm można odnieść do systemu rodzinnego. Rodzina jest częścią innych, szerszych systemów, które zmieniają się (a zatem zmienia się otoczenie rodziny – sięgając do metafory, zmienia się „temperatura otoczenia”). Również wewnątrz samego systemu rodzinnego zachodzą zmiany (np. związane z przejściem do kolejnej fazy życia rodziny). System rodzinny, aby nie ulec dezintegracji, musi podtrzymywać pewną stałość i temu właśnie służy mechanizm homeostazy, który zabezpiecza system przed utratą integralności. Objawy u tzw. identyfikowanego pacjenta, czyli takiego, u którego manifestują się one w postaci jakiejś formy patologii, mogą pełnić funkcję podtrzymującą równowagę rodzinną albo być sygnałem, że jakaś ważna zmiana w systemie rodzinnym nie może zajść (…). Przykładowo, depresja matki może powstrzymywać młodego człowieka przed opuszczeniem domu rodzinnego i założeniem własnej rodziny.”

Szymon Chrząstowski, Bogdan de Barbaro, Postmodernistyczne inspiracje w psychoterapii, WUJ 2011, str. 45

W słowach autorów cytowanej książki, do trafności takiego opisu funkcjonowania rodziny, słyszę dystans (cytat tego nie oddaje, dopiero dalszy komentarz). Moje doświadczenie gabinetowe pokazuje jednak, że taka prosta zasada, zgodnie z którą obowiązuje stałość, bywa – może właśnie dzięki tej prostocie – zasadniczym czynnikiem w tym, jak członkowie rodziny komunikują się i są ze sobą. Nawet jeśli opłacone jest to bólem praktycznie wszystkich, dopóki nie ma nowego sposobu, rozwiązania, „rodzinnego pomysłu”, dopóty powtarza się pewien względnie wyraźny schemat.

A książkę polecam wszystkim – specjalistom zwłaszcza.

Michał Czernuszczyk

Michał Czernuszczyk

One Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *