Właściwie nie pozostaje mi wiele, niż przywołać słowa mistrza – słowa, które można odnieść także do psychoterapii i kondycji, w jakiej znajdować się musi człowiek, by zdecydować się na jej podjęcie.
To fragment książki Czesława Miłosza „Widzenia nad Zatoką San Francisco”, wydaną przez Wydawnictwo Literackie w 2000 r.
Witaj,
czytam sobie Twoje wpisy i wsiąkam w nie. Podjęłam terapię rok temu , po roku mniej skutecznego leczenia farmakologicznego. Od roku łączę jedno z drugim i jestem głęboko przekonana, że to właśnie psychoterapia otworzyła mi oczy. Etapów przez które przeszłam było mnóstwo, a jeszcze więcej czeka mnie w przyszłości… Jestem osobą praktyczną i nęka mnie chęć wypunktowania pozytywów. Wypisałam 30, ot tak. A na samej górze widnieje zdanie – terapia sprawia, że odnajduję utarte schematy, w które w życiu popadam. To dlatego wiecznie ląduję w tej samej sytuacji z różnymi ludźmi. A co najważniejsze, daje mi nadzieję, że kiedyś , kiedy już zakończę terapię, będę miała narzędzia do radzenia sobie z problemami – będę słuchać samej siebie tu i teraz.
Pozdrawiam serdecznie!