Złożony ciąg lektur internetowych doprowadził mnie do strony http://www.damninteresting.com/the-deepest-hole/ o najgłębszym odwiercie geologicznym. Nie wiem, jak daleko można posunąć się w stosowaniu rozmaitych metafor do opisu procesu poznawania siebie. Często mówi się np. o archeologii jako metaforze poszukiwania psychologicznych źródeł funkcjonowania danego człowieka. To może i cytat z geologa będzie użyteczny? Zatem: przy okazji wykonywania najgłębszego odwiertu (ponad 12 km wgłąb ziemi) któryś z naukowców zauważył: „Every time we drill a hole we find the unexpected. That’s exciting, but disturbing.”, czyli w moim tłumaczeniu:
Ilekroć wiercimy dziurę, trafiamy na Nieoczekiwane. To ekscytuje, ale i coś w nas narusza.
Właśnie. Gdyby więc użyć metafory wiercenia dziury w ziemi do opisu bycia w psychoterapii, można by powiedzieć, że niepokojące jest nie tylko to, czego dowiadujemy się o sobie, ale już sam fakt, że to, czego się dowiadujemy, jest dla nas czymś, czego się nie spodziewaliśmy. Jeśli przyjąć, że przed tym, co niepokojące i naruszające dotychczasowy porządek, mamy tendencję się cofać, prawdopodobnie i w psychoterapii będziemy doświadczali niepokoju towarzyszącego właśnie nie tylko określonym treściom, ale samemu ich pojawianiu się i ich niezgodności z wcześniejszym naszym wyobrażeniem o sobie.
Ważne, bo inspirujące i nośne, wydaje mi się także to, że poszukiwania same w sobie są ekscytujące. Dzięki temu, że cała podróż wgłąb siebie nas pasjonuje, jesteśmy gotowi pokonywać trudności i wytrzymywać w momentach kryzysowych. Skoro już tak śmiało sięgam po metaforę z dziedziny, na której zupełnie się nie znam – ogólne zaciekawienie sobą i zaangażowanie w poznawanie się owocuje wynajdywaniem nowych sposobów obchodzenia się ze sobą i odnoszenia do innych, tak jak tym naukowcom radzieckim (oj, to zaczyna zakrawać na żart) udało się wynajdować kolejne sposoby pogłębiania odwiertu, np. dzięki opracowaniu nowego rodzaju wiertła…
To może nie będę się – nomen omen – dalej pogrążał.