Większość terapeutów faktycznie rzadko ujawnia informacje na swój temat, szczególnie te dotyczące sytuacji osobistej i prywatnego życia. Stopień gotowości poszczególnych terapeutów do mówienia o sobie zależy w dużym stopniu od ich przekonań, co jest w tej sytuacji profesjonalne i merytoryczne, a co za tym idzie – od konwencji teoretycznej, w której pracują.
To, co nie budzi kontrowersji, to fakt, iż pacjent ma prawo w procesie konsultacji uzyskać pełne informacje na temat wykształcenia terapeuty i potwierdzonych kompetencji, a także tego, czy terapeuta ów korzysta z superwizji. Jeżeli terapeuta nie chce takich informacji ujawnić, może to wzbudzić uzasadnione wątpliwości.
Jest jednak cała grupa informacji, których ujawnianie nie jest oczywiste i budzi kontrowersje wśród samych terapeutów. Do tej grupy należą: stan cywilny, posiadanie dzieci, życie religijne i duchowe, orientacja seksualna.
Te koncepcje pracy terapeutycznej, które wywodzą się z psychoanalizy, zakładają z grubsza, że wartością jest sytuacja, w której pacjent może widzieć terapeutę poprzez pryzmat własnych fantazji i wyobrażeń na jego temat, które w dużej mierze wynikają z doświadczeń pacjenta z innymi bliskimi osobami w życiu. W tej sytuacji wydaje się korzystne, aby obraz terapeuty był niezakłócony przez – i tak zawsze niekompletne – informacje o nim.
Pacjenci często sądzą, że terapeuta nie może ujawniać nic osobistego. To nieprawda. Tak jak w każdej innej sytuacji terapeutycznej, terapeuta w tym, co robi, kieruje się swoim przekonaniem na temat tego, co będzie korzystne dla tego pacjenta, w tej relacji terapeutycznej i na tym etapie terapii. W związku z tym ten sam terapeuta w niektórych sytuacjach zdecyduje się coś o sobie powiedzieć, a w innych nie.
Z mojego doświadczenia wynika, że często te momenty, gdy terapeuta zdecyduje się coś o sobie osobiście powiedzieć, są bardzo ważne w procesie terapii i dla danej relacji terapeutycznej. Pacjenci takie chwile doceniają i pamiętają. Jednak żeby to miało taką wagę, nie może być zbyt częste – wówczas straciłoby swoją wartość.
Karolina Szczęsna-Czernuszczyk