Psychologiczna recenzja filmu Pokłosie, którego scenariusz napisał i który wyreżyserował Władysław Pasikowski.
Krótka i prawdziwa historia
Słyszałem niedawno (poza gabinetem, tzn. nie od pacjentów) taką historię: w jednej z miejscowości odległych o kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy żyła sobie rodzina – matka, ojciec i troje dzieci. Ojciec z zawodu jest kierowcą TIRów, a z upodobania – ciężkim alkoholikiem, po pijanemu stosującym przemoc wobec pozostałych członków rodziny. Sytuacja trwa latami, bo – mimo drastyczności – stanowi swoistą normę w okolicy. Żona w końcu zgłasza się na policję, mąż zostaje skazany za stosowanie przemocy. Jednak z czasem dzieci – w tym dwóch synów – robią się coraz silniejsze, ojciec coraz słabszy. Zaczynają się tłuc wzajemnie. Dochodzi do sytuacji grożącej tym, że ktoś kogoś zabije. Po jednej ze szczególnie krwawych kłótni matka ucieka z dziećmi z domu. Co więcej, nie wraca – a to już jest nietypowe w okolicy. Postanawia się usamodzielnić, rezygnując ze wszystkiego, co dotychczas wypracowała. Zostawia majątek mężowi, mieszka z dziećmi w jednym pokoju, haruje ciężko, by całą czwórkę wyżywić i ubrać.
I wówczas następuje innego rodzaju dramat – subtelniejszy, ale nie mniej wstrząsający: lokalna społeczność zaczyna potępiać tę kobietę. Zostaje uznana za złą żonę, złą matkę. Kobietę niewierną i nielojalną. Nikt jej nie pomaga. Wobec męża/ojca pojawia się za to rodzaj współczucia. Nie słyszy wymówek za przemoc, nikt od niego nie oczekuje, że udzieli pomocy materialnej dzieciom i żonie. Do kobiety przychodzi jej własna matka i strofuje ją, każąc wracać do męża…
Tyle historyjki.
Myślenie systemowe, a nie jednostkowe
Podobna opowieść przedstawiona jest w filmie Pokłosie. Podobieństwo dotyczy systemowej prawidłowości, która wyraża się tym, że jeśli jednostka w układzie społecznym (parze, rodzinie, lokalnej wspólnocie) zakwestionuje niepisane prawa, to takie działanie spotyka się z kontrakcją, mającą na celu przywrócenie równowagi. Zmiana w systemie prowadzi do wzmocnienia sił konserwujących ten układ. Takie myślenie wywodzi się z teorii systemów i jest obecne w terapii rodzin oraz par i małżeństw.
Myślenie systemowe opiera się na założeniu, że tym, co tworzy układ, jest dążenie do utrzymania homeostazy, czyli takiej równowagi między częściami systemu, która pozwoli całości przetrwać. Przyjęcie tej obserwacji prowadzi do paradoksalnej konkluzji – jeśli chcemy wprowadzić zmianę w systemie, powinniśmy zadbać o siły podtrzymujące dotychczasową stabilność.
Poczucie winy i poczucie krzywdy
Zarówno w Pokłosiu, jak i w opisanej przeze mnie na początku historii rodziny główni bohaterowie zmagają się z systemem, który nasila dążenia mające przeciwdziałać zmianie, czyli przeciwdziałać ujawnieniu tego, co otoczone jest tajemnicą. Niejawna (czyli do pewnego stopnia także nieświadoma) jest reguła mówiąca, że o poczuciu winy nie wolno rozmawiać. Grzechy nie tylko jednostek, ani nawet nie jednego pokolenia, ale całych generacji pozostają ukryte, ponieważ nie ma przestrzeni ani sposobu, by udźwignąć takie poczucie winy i konstruktywnie przejść proces rozliczenia.
Co gorsza, również poczucie krzywdy sprzyja niekiedy utrzymaniu tajemnicy – jeśli krzywdy nie można wyrazić i znaleźć dla niej zadośćuczynienia, sposobem, który wydaje się atrakcyjny, może okazać się zapiekłe trwanie w krzywdzie. Przykładem może być zachowanie społeczności, w szczególności zachowanie kobiet, w historii, którą opisałem na początku – ponieważ większość kobiet doświadczyła podobnego traktowania przez mężczyzn i przez otoczenie, co bohaterka opowieści, nie umieją pogodzić się z faktem, że ktoś odstępuje od biernego trwania w krzywdzie. Takie odstąpienie przekreśla ich prawo do skarżenia się, kwestionuje ich niemoc, a być może nawet zbliża do pytania o rodzaj milczącego współudziału w tworzeniu normy, w której mężczyźni bezkarnie traktują swoje partnerki i rodziny okrutnie i jak własność.
Rozliczenie jednostkowe, rozliczenie systemowe
W Pokłosiu ciekawie przedstawiono, jak zmagania jednostki ze wstydem i poczuciem winy nakładają się ze zmaganiami toczonymi przez szerszą wspólnotę – rodzinę i społeczność lokalną.
Jednostka
Każdy z braci konfrontuje się ze świadomością okrucieństwa, które wyrządził ojciec. Dotychczas jako mężczyźni identyfikowali się z ojcem – teraz muszą więc poradzić sobie z odkrywaniem ojca w sobie.
Rodzina
Ich sposobem uniknięcia zbyt bezpośredniego osobistego spotkania z potworną treścią na temat ojca jest kłótnia. Wzajemne oskarżenia i bójka są wyrazem przypisania zła temu drugiemu. Ponieważ podejmują decyzję o rozstaniu, każdy z nich utrwala podział – pomieszanie wynikające z poznania prawdy zostaje zakończone uporządkowaniem w postaci: „On jest zły, ja jestem dobry”. Obraz siebie zostaje ocalony za cenę rozstania z najbliższą osobą.
Społeczność
Jest jednak jeszcze jedno piętro tego układu – wspólnota, której członkowie sami brali bezpośredni udział w zbrodni lub których rodzice w niej uczestniczyli. Społeczność także nie chce dopuścić do świadomości przerażającej treści na własny temat, a więc – zgodnie z myśleniem systemowym – karze winnych ujawnienia i zmiany. Anonimowość zbrodni dokonanej na jednym z braci wydaje mi się bardzo celnym pokazaniem wspólnotowego charakteru działań mających na celu podtrzymanie dotychczasowej równowagi.