Rysunek Jana Kozy przypomina mi o pewnej technice stosowanej w terapii systemowej, a mianowicie o interwencji paradoksalnej. Niekiedy jest to działanie zamierzone, czasem nieprzewidziany efekt ustaleń terapeuty z rodziną lub parą (z terapii systemowej korzystamy najczęściej przy pracy właśnie z parami lub rodzinami). Terapeuta proponuje taką interwencję (rozumienie lub umowę), która diametralnie odbiega od nieświadomych porządków dotychczas obowiązujących w systemie. Rysunek Kozy jest tego ilustracją, którą można by rozwinąć tak: ojciec przywykł narzekać i sugerować, że jego nędzne życie i tak wkrótce się skończy. Takim narzekaniem stawia się w pozycji ofiary, kogoś słabego, na kogo i tak nie ma co liczyć, i kim raczej należy się opiekować, niż oczekiwać od niego opieki. Dzięki temu może np. zapobiegać stawianiu mu wymagań, przez co chroni się przed realnym poczuciem słabości i zawodu. Ktoś, kto ośmieli się taki porządek podważyć, musi zmierzyć się z poczuciem winy za łamanie normy o nieatakowaniu słabszego i wyrozumiałości wobec niemożności. Rysunek bardzo dobrze to obrazuje. Słowa syna brzmią okrutne i bezwzględne – choć przecież na najbardziej podstawowym poziomie są wyrazem zrozumienia i stanowią pocieszenie. Tylko pewnie nie takiego pocieszenia w skrytości ducha oczekiwał ojciec…
źródło ilustracji: http://jankoza.soup.io/post/644898586/Jestem-ju-taki-stary
Jasno zdefiniowany problem i ustalone cele leczenia to podstawa w tej terapii.
bardzo ciekawe podejscie i dajace do myślenia
Super krótka zajawka o typowym stanie emocjonalnym. Bardzo mi się podoba szczególnie skuteczne zachowanie chłopca który tym stwierdzeniem przerywa stan swojego ojca. Pozdrawiam