Umówiliśmy się z Anną Szulc, z którą mam prowadzić grupę terapeutyczną w Ośrodku Regeneracja, że napiszemy parę słów, dlaczego każde z nas lubi pracować z młodzieżą. Przemyślałem sprawę i doszedłem do wniosku, że nie zdecyduję się napisać na ten temat o sobie. Owszem, lubię pracować z młodzieżą, zwłaszcza w formie grupowej. Mam dobre wspomnienia z tego typu pracy z Mazowieckiego Centrum Neuropsychiatrii i Rehabilitacji w Zagórzu. Jest inny powód.
Sensem wszelkiej pracy psychoterapeutycznej jest, według mnie, między innymi wsparcie naturalnych sił rozwojowych człowieka. W przypadku pacjentów młodzieżowych jest to w dwójnasób prawdziwe, ponieważ główną charakterystyką wieku dojrzewania jest oczywiście szczególnie intensywny rozwój. W konsekwencji trudnością, z którą często młodzi ludzie zgłaszają się do psychologa, jest zatrzymanie, zablokowanie, niemoc rozwojowa.
Psychoterapia potrafi bardzo pomóc, ale często efekty są zaskakujące. Okazuje się na przykład, że uczestnik grupy zaczyna stawiać sobie nowe cele życiowe, inne od dotychczasowych, a także zaczyna utożsamiać się z nowymi wartościami i dążeniami. Bywa więc tak, że pod wpływem terapii staje się innym człowiekiem. Nie jest to jednak żelazna prawidłowość, ponieważ w przypadku części pacjentów efekt jest dokładnie przeciwny – zaczynają akceptować to, kim są, i ich rozwój polega na tym, że właśnie przyjmują dotychczas odrzucany obraz siebie.
Wracam więc do tematu – nie chcę odpowiadać konkretnie na pytanie, dlaczego lubię pracować z młodzieżą, ponieważ nie chcę wskazywać, że określone rozwiązania życiowe są z zasady lepsze od innych. Niezwykłym doświadczeniem jest towarzyszyć ludziom w tym, jak się zmieniają, ale poza tym, że życzę im, by się zmieniali ku własnemu szczęściu, nie mam oczekiwań co do charakteru zmiany. I na wyrazistości tego przekazu mi zależy.