Wczoraj wspomniałem o Williamie Fairbairnie. Wydaje mi się, że to takie ważne, ale zapomniane nazwisko. Może myśl Williama Fairbairna nie trafia tak do wyobraźni, co słowa Melanii Klein – może my, psychoterapeuci, wolimy myśleć raczej o popędach, niż dążeniu do ustanowienia prawdziwej relacji? Może gdy przyjmujemy, że człowiek zmaga się i spotyka przede wszystkim z obiektami wewnętrznymi, radzimy sobie z lękiem, jaki towarzyszy kontaktowi z drugim człowiekiem…?
Popęd
Sam Fairbairn pisał:
„…najważniejsze założenie, z którego moje poglądy się wywodzą, może być sformułowane generalnie tak: zasadniczym celem libido nie jest poszukiwanie przyjemności, ale poszukiwanie obiektu” (Pasikowski, 2008, str. 81).
(Ech, ten psychoanalityczny język…) To zdanie jest przełomowe, choć może takiego wrażenia nie robi. Dotąd (mówimy o latach czterdziestych XX wieku) przyjmowano, za Freudem, że siłą powodującą człowiekiem jest popęd, czyli napięcie, które można zredukować pewnym zachowaniem. I że wszelkie zachowania, także te odnoszące się do relacji z innymi ludźmi, są pochodną istnienia popędu – tj. że na przykład wchodzimy w związki, bo to pozwala nam na redukcję napięcia popędowego (seksualnego).
Fairnbairn zaproponował inne ujęcie. Według niego rzecz w tym, żeby stworzyć relację. Przyjemność (czytaj: redukcja napięcia) jest tylko środkiem do celu.
Obiekt
Chociaż zarówno Freud, jak i Klein, i wreszcie Fairbairn używali pojęcia „obiekt”, rozumieli przez nie co innego. W przypadku dwojga pierwszych psychoanalityków termin ten opisywał – powiedzmy – byt wewnętrzny, umysłową reprezentację ważnych ludzi, symbole, z którymi się w sobie zmagamy. W związku z tym dalsze pojęcie „relacja z obiektem” znaczyło dla Freuda i Klein odniesienie do czegoś wewnątrz jednostki. Natomiast według Fairbairna obiektem są inni ludzie.
Zależność-niezależność
Bardzo ciekawa i nośna wydaje mi się koncepcja rozwoju, zaproponowana przez Fairbairna. Sądził on, że człowiek rozwija się od stadium dziecięcej zależności do fazy dojrzałej zależności. Tak, tak, zależności. Natomiast pomiędzy nimi występuje faza przejściowa, charakteryzująca się pozorną niezależnością. Pozorną, bo Fairbairn uważał – podobnie jak Donald Winnicott – że w tym trudnym okresie (adolescencji) dochodzi do realnego zbliżenia do obiektów zewnętrznych, dzięki któremu w dalszej kolejności można te obiekty odrzucić nie niszcząc ich (Winnicott pisał, że nastolatkowi skrycie bardzo zależy na tym, by opiekunowie/rodzice wytrzymali atak).
Korzystałem z artykułu autorstwa Tomasza Pasikowskiego „Rozwój struktury endopsychicznej w teorii relacji z obiektem Williama R. Fairbairna”, w: Cierpiałkowska L., Gościniak J. (red.), „Współczesna psychoanaliza. Modele konfliktu i deficytu”, Wydawnictwo Naukowe UAM, 2008