Psycholog szkolny

Ech, to jest trudna praca być psychologiem szkolnym. Moje wyrazy solidarności i trochę współczucia dla Was, którzy podejmujecie się tego wyzwania. A dla rodziców krótki wpis na temat, na co mogą liczyć w kontakcie z psychologiem szkolnym.

Zadanie psychologa szkolnego polega poradnictwie. Jest pierwszą instancją, do której zwracają się zarówno rodzice, jak i nauczyciele, gdy z którymś z dzieci „jest problem”. Powinien doradzić, jak szybko i trwale poradzić sobie z problemem, żeby wszyscy byli zadowoleni. Na udzielenie porady ma na ogół mało czasu – przecież dzieci trafiają do psychologa, gdy sytuacja jest już poważna. Niekoniecznie zna kontekst, bo zebranie wywiadu zarówno od dziecka, jak i od rodziców, jak i od nauczycieli wymaga czasu i co najmniej paru spotkań, a do tego nie zawsze są warunki. A przecież od wywiadu bardzo wiele zależy – np. informacja, czy dany schemat zdarzeń jest typowy dla a) tego konkretnego dziecka, b) tej konkretnej rodziny, c) tego konkretnego nauczyciela, powinna zaważyć na propozycji terapeutycznej.

Osoby, które zgłaszają się do psychologa szkolnego, na ogół są rozemocjonowane i zaniepokojone (a niepokój można przeżywać na wiele sposobów, np. odczuwając (i okazując) lęk, ale też złość i poirytowanie). Często mają nadzieję graniczącą z wymaganiem, że psycholog wskaże szybki środek zaradczy – gdy dziecko przestaje, albo już przestało, wyrabiać się w wymogach placówki i pojawia się konkretna nieprzyjemna konsekwencja (np. wizja nieotrzymania promocji do kolejnej klasy), psycholog ma zrobić coś, co „pomoże”. Jest dla mnie jasne, że w sytuacji trudnej dziecko może być napięte i przestraszone, rodzice zaniepokojeni, zawstydzeni lub zirytowani („lub”, bo może być wszystko na raz), a nauczyciele zatroskani, źli lub rozczarowani. I weź tu, psychologu, pomóż…

A jest jeszcze kwestia poufności spotkań. Z jednej strony, warunkiem pracy terapeutycznej, choćby poradnictwa, jest zaufanie klienta/pacjenta, że treść rozmowy z psychologiem nie wydostaje się poza gabinet i że jej jedyną funkcją jest pomoc osobie zgłaszającej się (albo choćby przysłanej). Czy w szkole zawsze tak może być? Niekoniecznie. Wymogi formalne mogą decydować o tym, że mniej lub bardziej obfita informacja na temat spotkania musi pojawić się w dokumentacji ucznia. Oczywiście, że nie powinny tam trafiać wątki prywatne – jednak sam wpis „Wizyta u psychologa szkolnego.” może budzić wiele fantazji i domysłów, co też się dzieje z tym dzieckiem.

W ramach końcowej dykteryjki mogę powiedzieć, że w jednej ze szkół, z jakimi mam do czynienia, miała miejsce taka sytuacja: w zeszłym roku szkolnym grupa chłopców z klasy III podstawówki zachowywała się nieprzyjemnie wobec dziewczyn. Kolejne uwagi nauczycielki nie skutkowały. Nie pomagały też rozmowy na zebraniach z rodzicami. Postanowiono wysłać chłopaków do psychologa szkolnego – po pierwsze specjalista, po drugie mężczyzna. Porozmawiali. A teraz, w nowym roku szkolnym, usłyszałem komentarz jednej z uczennic: „No tak, to może dlatego mamy nowego pana psychologa.”

Michał Czernuszczyk

Michał Czernuszczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *