Ponura wizja człowieka we współczesnych powieściach

Książka J. K. Rowling „Trafny Wybór” jest kolejną – po powieściach Franzena „Korekty” i „Wolność” – współczesną powieścią, którą bardzo ogólnie można skwitować określeniem: ponura. Ponura jest bowiem wizja człowieka, która wyziera ze wspomnianych utworów. Bohaterowie są zwykłymi ludźmi, ale „niezwykłymi” bohaterami.

Joanne Kathleen Rowling "Trafny wybór"

Joanne Kathleen Rowling „Trafny wybór”

W literaturze popularnej przywykłam do bohaterów, którzy, owszem, mają swoje wady i słabości, a jednak – a może dzięki temu – można ich lubić, można się z nimi identyfikować, można im współczuć. Bohaterowie wspomnianych książek istotnie się pod tym względem różnią. Składają się niemal wyłącznie z wad, są boleśnie słabi i „nieludzko ludzcy”. Wydają się doświadczać przede wszystkim cierpienia i zawiści. Cierpią zarówno w kontakcie ze światem i innymi ludźmi, jak i obcując ze sobą, czy też raczej po prostu będąc sobą. Trudno się z nimi identyfikować, bo obraz ich nędzy emocjonalnej jest tak przytłaczający, iż powoduje wyłącznie chęć odrzucenia i ucieczki; trudno im współczuć – tak bardzo wydają się małostkowi, egoistyczni, podli i słabi. To wszystko sprawia, że obcowanie z tą literaturą, która niewątpliwie zasługuje na to miano, gdyż rzeczy są doskonale napisane, a postaci bardzo sugestywne; powoduje przede wszystkim cierpienie czytelnika. Zadaję sobie pytanie, dlaczego. Dlaczego tak trudno jest znieść czytanie tych powieści, które aspirują chyba do bycia wysokich lotów literacką rozrywką.

Zapewne część odpowiedzi wynika ze zrozumienia celowości podjęcia pewnych zabiegów literackich – tu nie jestem ekspertem. Postaram się zatem odnieść do tej kwestii z perspektywy mojego zawodu. Bohaterów książek widzimy miedzy innymi z perspektywy ich miejsca w rodzinnym układzie. We wszystkich sytuacjach, gdzie mamy do tego dostęp, widzimy ich jako spadkobierców transgeneracyjnego przekazu, który niesie ze sobą cierpienie, czasem nadużycie emocjonalne lub fizyczne, a przede wszystkim samotność. Rodzice, zajęci własnym cierpieniem, nie widzą swoich dzieci, które w efekcie tego wyrastają na nieszczęśliwych, sfrustrowanych dorosłych, niemających zasobów do tego, żeby widzieć własne dzieci. I tak dalej… Dla psychoterapeuty kwestia bycia widzianym przez drugiego człowieka niesie szczególne znaczenie. To, że matka „widzi” swoje dziecko pozwala mu żyć. Dzięki jej spojrzeniu, dowiaduje się, że istnieje, potem, że doświadcza i czuje, uczy się też rozpoznawać swoje uczucia. Błysk zachwytu w oku matki, opisany przez D. Winniecotta, pozwala dziecku rozwinąć poczucie własnej wyjątkowości i wartości. Bez tego człowiek wzrasta niosąc w sobie pustkę. Istnieje też prawdopodobieństwo, że będzie miał ograniczoną możliwość widzenia i doświadczania bliskości z innymi ludźmi, także własnymi dziećmi. Ludzie będą dla niego stanowić wyłącznie źródło zaspokojenia ich własnych potrzeb.

W powieści Rowling dramatyczna, kulminacyjna scena pokazuje trzyletniego chłopca, który chodzi samotnie po miasteczku. Mijają go kolejni bohaterowie powieści, tak bardzo zaabsorbowani własnym sprawami, że nie reagują na widok niezaopiekowanego dziecka. Chłopiec, pozbawiony uwagi dorosłych tonie. Jest to według mnie bardzo poruszająca metafora opisanych powyżej zjawisk.

Karolina Szczęsna-Czernuszczyk

Karolina Szczęsna-Czernuszczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *