Znalazłem dawno przygotowany do publikacji wpis – którego, jak widać, ostatecznie nie opublikowałem. Szkoda, bo jest intrygujący.
Wybór tego właśnie cytatu może dziwić – rozmowa dotyczy rozrachunku z przeszłością, zakłamania, zbrodni, jaką popełnił ojciec autora poniższych słów. A jednak z tekstu wybieram:
Jestem człowiekiem, który może żyć bez światła. Dobrze widzę w nocy. Mam wiatę na samochód, żona chce, żeby założyć tam oświetlenie, a przecież ten samochód nie potrzebuje światła, a ja wiem, gdzie on stoi, trafię. Światła nie używam, tylko do czytania. Kłócę się teraz z moją gminą, bo zbudowali latarnię – dosyć daleko, ale światło do mnie dociera. To wieś, ludzie kładą się spać o zmierzchu, nikt tej latarni nie potrzebuje, a mnie przeszkadza. Wokół żyją ptaki, światło w nocy je budzi, nie wiedzą, co się dzieje – po co im zakłócać rytm? To jest ich świat, a nie mój.
„Martin Pollack. Jestem synem gestapowca” (Duży Format, rozmowę prowadzi Donata Subbotko, http://wyborcza.pl/duzyformat/1,145316,17910209.html)
Dlaczego właśnie te słowa mnie ujęły? Chyba dlatego, że wydają mi się odpowiedzią na koszmar realizowany rękami ojca Pollacka.