Czy z psychoterapii korzystają klienci czy pacjenci?

Nazewnictwo, które stosuje się do określenia osób korzystających z psychoterapii, to kwestia, która dzieli zarówno środowisko psychoterapeutów, jak i osoby korzystające z ich pomocy. Paul L. Wachtel (Komunikacja terapeutyczna, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2012) pisze tak:

W tej książce (…) używam głównie słowa „pacjent”, gdyż po pierwsze tak mnie wykształcono, ten termin zdaje mi się bliższy i bardziej naturalny, a po drugie dlatego, że „klient” podkreśla merkantylny aspekt relacji z terapeutą. „Klientów” mają księgowi, a więc stosowanie przez terapeutów tego samego terminu jest dla mnie co najmniej niezadowalające. (…) „Pacjent” pochodzi od łacińskiego wyrazu oznaczającego „człowieka, który cierpi”, podczas gdy „klient” – „człowieka, który jest zależny”. Dlatego jeżeli ktoś chce się pozbyć jakoby deprecjonujących, protekcjonalnych konotacji słowa „pacjent”, wybór terminu „klient” nie jest zbyt szczęśliwy.

Ja, podobnie jak Wachtel, zostałam nauczona myślenia o „pacjentach”. W pierwszych latach praktyki terapeutycznej pracowałam w miejscu, które miało tradycję medyczną, było Poradnią Zdrowia Psychicznego. Było jednak Poradnią szczególną, która przedzierała szlaki w latach siedemdziesiątych, jeśli chodzi o zmianę myślenia o osobach korzystających z pomocy psychiatrycznej i psychologicznej. Jednym z jej pierwszych pracowników był Kazimierz Jankowski, autor książki Od psychiatrii biologicznej do humanistycznej. Najpierw uczyłam się, a potem pracowałam tam z ludźmi, którzy pamiętają tamte czasy. Nauczyłam się wówczas szacunku dla pacjentów oraz szacunku dla cierpienia, które ich do nas przywodzi.

W innym momencie życia zawodowego pracowałam w miejscu działającym w strukturze pomocy społecznej – Środowiskowym Domu Samopomocy dla osób chorych psychicznie. Osoby, które korzystały z usług tamtego miejsca, określano mianem „uczestników”. Miało to na celu zapobieżenie stygmatyzacji. Nie spełniło swojej roli – bardzo szybko słowo „uczestnik” w tamtych kręgach stało się synonimem słowa „wariat”. W moim odczuciu było o wiele bardziej stygmatyzujące niż „pacjent”.

Ja także mam pacjentów. Gdy o nich myślę, widzę twarze ludzi, którym na jakimś etapie ich i mojego życia mogę towarzyszyć w zmaganiu się ze światem i ze sobą. Ta możliwość jest dla mnie ważna i cenna.

Karolina Szczęsna-Czernuszczyk

Karolina Szczęsna-Czernuszczyk

One Comment

  1. Pracuję w ŚDS dla osób z zaburzeniami psychicznymi podobnie jak kiedyś Pani. Rzeczywiście osoby korzystające z naszego Ośrodka nazywa się „uczestnikami„. Nie mam jednak poczucia, że słowo to stało się synonimem wariata. Niezwykle rzadko w naszym środowisku pojawia się to pejoratywne słowo. Przykro mi zatem w związku z takimi doświadczeniami jakie miała Pani.

Skomentuj Marcin D. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *