Karolina pisała już o skuteczności psychoterapii, jednak postanawiam i ja coś napisać, ponieważ trafiłem niedawno na zbiór bardzo ciekawych artykułów na ten temat – artykułów, których autorami są naukowcy, a nie psychoterapeuci praktycy. Podział na badaczy i klinicystów generalnie spostrzegany jest w środowisku psychoterapeutycznym jako szkodliwy, ale dla celu, który mi przyświeca, akurat jest bardzo wygodny. Mianowicie myślę, że weryfikacja skuteczności psychoterapii przez osoby nie zajmujące się nią zawodowo sprawia wrażenie wiarogodniejszego i obiektywniejszego miernika, a co za tym idzie może stanowić silniejszą zachętę dla osób, które myślą o podjęciu własnej terapii.
Dane czerpię z opracowania pt. Evidence-Based Therapy Relationships pod redakcją Johna C. Norcrossa – jednego z najsłynniejszych dziś badaczy psychoterapii.
Czy psychoterapia jest skuteczna
Tak. Odpowiedź jest jednoznaczna. Cytuję:
Dziesięciolecia starannych badań naukowych dowiodły skuteczności psychoterapii. Zarówno jakościowe, jak i ilościowe zestawienia tysięcy pojedynczych studiów naukowych pokazują, że około 75–80% pacjentów, którzy podejmują psychoterapię, doświadcza poprawy. Ustalenia te da się zgeneralizować na szerokie spektrum zaburzeń i różnorodne formy terapii, w tym terapię indywidualną, par, rodzinną i grupową. [1]
Co decyduje o skuteczności psychoterapii
Autorzy opracowania stwierdzają, że na sukces psychoterapii wpływa wiele czynników – jak to zwykle bywa ze złożonymi ludzkimi dążeniami. Zmienne te leżą zarówno po stronie pacjenta, sposobu prowadzenia psychoterapii, samego psychoterapeuty, kontekstu, w jakim odbywają się spotkania, jak i od relacji między terapeutą a pacjentem. Istotne są nie tylko pojedyncze czynniki, ale także właściwe ich połączenie.
Praktycznym wnioskiem dla osoby szukającej dla siebie terapii jest wskazówka, że warunkiem uzyskania skutecznej pomocy jest między innymi pewne wzajemne dopasowanie między pacjentem a terapeutą. Psychoterapia nie jest bezosobową metodą leczenia, ale – co wielokrotnie powtarzają autorzy – silnie opiera się na jakości relacji. Jest więc naturalne, że potrzeba pewnej „chemii” między pacjentem a psychoterapeutą i że nie każdy może pracować z każdym. Oczywiście nie należy w tym przesadzać, ale pewne wstępne rozeznanie (wstępne czyli poprzedzające podjęcie terapii i dokonywane w trakcie konsultacji), czy dana osoba nadaje się na naszego terapeutę, jest wskazane.
Na późniejszym etapie psychoterapii mogą pojawić się trudności w kontakcie pacjent-psychoterapeuta. Jednakże takie trudności są naturalne, można je (i należy) omówić z prowadzącym terapię i nie stanowią one raczej podstaw do przerywania kontaktu. Chociaż mogą stanowić nieprzyjemne doświadczenie, w gruncie rzeczy często są pozytywnym znakiem pogłębiania się kontaktu.
Bibliografia
- John C. Norcross, Michael J. Lambert, Evidence-Based Therapy Relationships
O, nareszcie coś ciekawego, dzięki !
Psychoterapia może być skuteczna i taka była w moim przypadku. Nie wstydzę się tego, że odważyłem się skorzystać z czyjejś pomocy. Chodzę do Psychologgi do p. Wierzbickiego. Ten młody człowiek bardzo mi pomaga. Widzę efekty tych spotkań i to mnie cieszy, uspokaja. Bałem się, że mój stan będzie się utrzymywał bez możliwości poprawy, ale tak nie jest. Jest lepiej, dużo lepiej.
O, nareszcie coś ciekawego, dzięki !
Dziękuję, że porusza Pan zagadnienie skuteczności psychoterapii.
To dobrze, że psychoterapię badają także naukowcy, którzy sami nie praktykują terapii.
Jeśli badania nad skutecznością danego podejścia robi praktyk tego podejścia, to choćby były to badania metodologicznie nienaganne, jakiś cień podejrzliwości może powstać.
Rzeczywiście początek psychoterapii jest szczególnie ważny. Czytałem ostatnio o badaniach, które mówią, że jakoś sojuszu terapeutycznego na kilku pierwszych sesjach jest ważnym predyktorem skuteczności psychoterapii.
Szkoda jednak, że psychoterapeuci tak lubią się spierać o to, które podejście jest bardziej skuteczne…